Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad. W mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikna jakieś problemy. Syn zobaczył, jak matka na nią patrzy i kiedy byli sami powiedział: - Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy. Tydzień później Justyna pyta się Jaśka: - Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz? Jasiek zdecydował się napisał list do matki: " Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć" Odpowiedź przyszła parę dni później. " Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama"
Młoda, bardzo atrakcyjna blondynka przychodzi do swojego faceta, który siedzi przed telewizorem i ogląda wiadomości. Widząc ją wyłącza go i mówi : - Kochanie wiesz, że w piątek będzie koniec świata? Blondynka patrzy na niego jak na debila i mówi: - Phi... i tak nie miałam planów na weekend.
Podpity facet pyta blondi w autobusie: - Rybeńko skasuj mi bilet. Blondi zaczyna myśleć - ryba to rekin, rekin to zęby, zęby to pies, pies to suka, wtem krzyczy: - Ludzie dziwką mnie nazwał.
Idzie blondynka, napotyka mur i zatrzymuje się przed nim. Stoi, stoi aż w pewnym momencie mur zaczyna się rozwalać. Kiedy wszystko runęło blondynka przeszła dalej. Jaki z tego morał? - Mądry ustępuje głupszemu.
Alternatywa na to, że blondynki nie są głupie... przynajmniej niektóre... Przychodzi blondynka do banku i mówi: - Chciałabym dać w leasing mój samochód bo potrzebuje trzy tysiące na wakacje na Korsyce... Więc z bankierem poszli obejrzeć samochód, bankier się zgodził dał blondynce 3000 zł i zaparkował samochód w garażu.... po dwóch tygodniach blondynka wraca z wakacji i przynosi trzy klocki i 120 zł. odsetek... Bankier zdziwiony zadaje pytanie: - Dlaczego pani dała swój samochód w leasing skoro po powrocie z wakacji miała pani tyle pieniędzy...? Blondynka na to: - A gdzie ja w Warszawie znajde parking całodobowy dla mojego Jaguara na dwa tygodnie za 120 zł??
Chcemy podziękować Kamilowi Piątkowskiemu za trud, wytrwałość, cierpliwość, dzielną postawę
oraz pomoc przy tworzeniu i administrowaniu tej strony - niech Ci Matka Ziemia w plonach wynagrodzi.